Related Posts with Thumbnails

NIEZNOŚNY CIĘŻAR BYTU


Wiecie... nie wiem, czy śmiać się? Czy płakać? Czy po prostu głupkowato się uśmiechać... Bo okazuje się że nie wolno mi się głośno przyznawać, że jest mi ciężko... mówić szczerze, że całe moje życie jest teraz podporządkowane dzieciom i czasem chciałabym pobyć sama... sama zrobić siku... sama wyjść do sklepu... sama spać w łóżku... cokolwiek... i tak po prostu... Że frustruje mnie brak pracy... rozmowy kwalifikacyjne, na których słyszę, że jestem niedyspozycyjna, bo sama wychowują dwójkę małych dzieci, albo, że nie mam doświadczenia, bo rodziłam dzieci...

Nie, nie mogę powiedzieć głośno, że jest mi ciężko... Bo po pierwsze się nad sobą użalam, po drugie narzekam, po trzecie biadolę... jak śmiem. Powinnam się otrząsnąć, żyć dalej w nowych jakże niekomfortowych realiach zaciskając zęby. Nie ja jedna zostałam sama, i nie jedna ma gorzej. Nie ważne, że może gdyby mój mąż powiedział mi całą prawdę cztery miesiące temu, to bylibyśmy już dawno po rozwodzie, a tak prawda poznawana na raty od osób trzecich totalnie mnie rozbiła i znów muszę sobie radzić z sytuacją na nowo. Nie mówiąc już o tym, że cała moja praca nad emocjami dzieci zaczyna się od nowa w obliczu nowej dziewczyny taty... Moje dzieci przezywają emocjonalną żałobę po stracie... ale ja wyolbrzymiam, bo nie jedno dziecko przeżyło rozwód i jakoś żyje...

Nie, nie mogę powiedzieć głośno, że jest mi ciężko... Bo skoro dzieci są takim ciężarem to może powinnam oddać je ojcu... tak, bo przecież niektórzy nie rozumieją, że jest mi ciężko to nie jest synonim stwierdzenia dzieci są dla mnie ciężarem. Bo nie są... ciężarem jest sytuacja, która mnie przygniata i miażdży. A dzieci nie są zabawkami, które się oddaje to po pierwsze, jestem za nie odpowiedzialna i kocham je nad życie, to po drugie, a pan tata nigdy nie angażował się w ich wychowanie, a teraz nie zabiega o kontakty z nimi, to po trzecie.

Nie mogę głośno mówić, jak jest mi ciężko, bo nie wypada. BO JESTEM MATKĄ. Bo tacie jest ciężko, musi pracować na alimenty, ma czas na nowe życie, a czas dla dzieci stara się znaleźć jak może...czepiam się... Czego ja bym chciała? Mieć wolny weekend żeby się wyspać i umyć podłogi? NIENORMALNA.

Samotne macierzyństwo potrafi skomplikować życie... Samodzielnie muszę zorganizować sobie czas pomiędzy pracą a domem. Większość moich działań skupiona jest na dzieciach. Nowa codzienność odebrała mi prywatność i czas wolny. Jestem zmęczona, a ciężar samotnego macierzyństwa mnie przytłacza... ale nie wolno mi głośno o tym mówić... NIE ! Bo skoro jest mi ciężko, to jestem wyrodną matką, dla której dzieci są ciężarem... A to, że chciałabym znaleźć kochającego, dobrego mężczyznę, który mnie będzie szanował i będzie ze mną wychowywał dzieci... że chciałabym być w szczęśliwym związku... to już w ogóle mnie dyskredytuje...

Już wiem, że nie mogę mówić, że jest mi ciężko, bo użalanie nad sobą jest żałosne i podważa moje matczyne kompetencje... ALE CZY JA MOGĘ JESZCZE COŚ CZUĆ? MYŚLEĆ? Czy po prostu ma zagryźć wargi do krwi, zacisnąć pięści i milczeć?

0 komentarze :