Related Posts with Thumbnails

Cała prawda o plażowaniu

Byłam ostatnio nad jeziorem, cały dzień "plażowania" i trudna prawda do przełknięcia... Taka przykrość i rozgoryczenie, nic tylko kląć w żywe kamienie. Golasów nie widziałam, o gołej pupie na plaży nie będzie... Będzie o tym jak to utraciłam radość leżenia plackiem i delektowania się odpoczynkiem w okolicznościach wodnego akwenu. Nie wiem czy tak macie, czy moją sytuację, jakże ciężką, współodczuwacie...?


Nie dla psa kiełbasa, nie dla matki plażing... A przynajmniej dopóki dzieci nie odchowa... Jak wygląda klasyczna plażowiczka? Cóż kocyk, olejek, książka, muzyczka w słuchawkach, fb na telefonie... wielkie okulary na nosie by dyskretnie obserwować ratownika... Na pewno nie ma w ekwipunku dzieci... Plażowiczka delektuje się chwilą, odpoczywa, pracując nad opalenizną... 

Matka nie odpoczywa, matka ma oczy dookoła głowy i uskutecznia chodziarstwo za pełnym energii dzieckiem... tęsknie patrząc na książkę, którą naiwnie zabrała i przez kilka godzin nad wodą, to w sumie okładkę przeczytała... Niestety... próbowałam, starałam się zdystansować, wyluzować, leżeć plackiem i udawać, że te dzieci to nie moje, że nie znam... nawet jedną panią podpatrywałam ( taką, co piwko za piwkiem oparta o drzewko, a dzieci hulaj dusza idźcie tam dalej, żebym Was nie widziała, nie słyszała, jestem na urlopie) i chciałam się nauczyć, ale nie podołałam... Mój instynkt macierzyński jest pracoholikiem i nie bierze urlopu, lipiec, sierpień bez znaczenia... Nie ma, że boli, że mama ma lenia...


Igor ma dwa lata i odbiera mi cała radość plażowania... Diabeł mój wcielony z motorkiem w pupie i rozbrajającym uśmiechem, gdy coś nabroi... W miejscu nie usiedzi, biega miedzy kocami, zabawki wszystkie wypróbuje, jakie wypatrzy na plaży, wszystkie tylko nie te, co mu mama zabrała... Więc muszę być w pogotowiu, coby nie doszło do rękoczynów, dziecięcej przepychanki, bo generalnie dzieci nie lubią się dzielić... I zawsze zabawka, która leżała zapomniana w momencie staje się ukochana... Pstryk ktoś otwiera colę, szeleści paczka z czipsami i już mój syn zalotnie spogląda i biegnie się poczęstować... Co tam owoce, zdrowe przekąski, jak plaża kusi takimi smakołykami... Po molo przebieżka, bo wie, że mu niewolno... Czapki z głów i nie rozsmarowany krem z filtrem na plecach, ahoj przygodo szkoda czasu na spoczynek... I tak w kółko Macieju... 

Nogi ogoliłam, w bikini się wbiłam i co? I nic! Nie poplażowałam sobie... Na kocu nie poleżałam, książki nie przeczytałam, olejku przyspieszającego opalanie nie wklepałam... Raczej aktywnie czas nad woda spędziłam i uśmiech nr 57 "przepraszam, za wybryki mojego syna" do perfekcji wyrobiłam.

Męża, matka nie zagoni do pomocy, bo mój syn gust ma dobry i najczęściej do seksownych, pięknych pań się dosiada, coś im w swoim języku tłumaczy, nosi piasek na kocyk i wysmarowane olejkiem jędrne, opalone ciała... Panie zachwycone, uroczy chłopiec, nie ich (!)... i jeszcze nie chce odejść, nie słucha mamy, wybrał je... #takasytuacja . Dziewczyny lubią brąz, mój syn lubi ładne dziewczyny.

Co robi w tym czasie moje drugie dziecko? Siedzi w wodzie i nie wychodzi, żeby nie poczuć jak jej zimno i że już sina jest i błony jej wyrastają między palcami...

Cóż nie dla mnie plażing, smażing podanie o urlop od wychowania dzieci zostało odrzucone... Marzą mi się wakacje bez dzieci, leniuchowanie na leżaku, dobra książka, drink z palemką... Modna, plażowa torebka nie wyładowana dziecięcymi klamotami. I pewnie usychałabym z tęsknoty, ale jak kocham moje dzieci, to Igor musi trochę podrosnąć i plażować mniej aktywnie, żebym ja mogła nad opalenizną popracować... i najzwyczajniej w świecie się wyluzować.



0 komentarze :