10 pomysłów na Dzień Dziecka


Jutro Dzień Dziecka... małe wielkie święto, a jeszcze większy wydatek. Paradoksalnie dzieci wcale nie marzą o gwiazdce z nieba i debecie na naszym koncie bankowym. Dzieci marzą by spędzić ten dzień z nami swoimi rodzicami i cieszyć się wspólną chwilą... być razem i robić to, na co normalnie nie ma czasu w zgiełku dnia codziennego. Oczywiście dzieci jak to dzieci zabawek nigdy im dość, ale obiektywnie rzecz biorąc nie macie wrażenia, że one nocami, jak dzieci śpią rozmnażają się przez pączkowanie? I nie wiedzieć kiedy i czemu przejmują naszą przestrzeń życiową...

Książki, to co innego... książki zawsze są dobrym prezentem:) Dlatego po pierwsze na Dzień Dziecka zakupiłam dzieciom książki. Drugi prezent to trampolina... ale umówmy się, Igor nawet nie wie, że jakiś Dzień Dziecka, a Vi cieszyła by się z wielu innych rzeczy... A trampolina jest prezentem, na który czeka już kolejny rok, a i pan Tata chciał sobie czasem poskakać... Miałam robić post prezentowy... ale kurcze Wy jako rodzice najlepiej znacie swoje dzieci i wiecie, co sprawi im radość... Nie sztuką jest dziecku coś kupić, w czasach, gdy półki sklepowe uginają się od zabawek... sztuką jest wywołać uśmiech na twarzy dziecka i sprawić, by ten dzień zapamiętało... Najlepszy prezent na dzień dziecka to miłość, uwaga i zainteresowanie...


Napisałabym, że można bez pieniędzy totalnie, bo nasz czas bezcenny jest... ale jednak w dzisiejszych czasach jak chce się gdzieś wyjść, lepiej nie zapominać portfela. Spacer po lesie za darmo jest i gorąco polecam, ale dla moich dzieci mieszkających w jego sąsiedztwie odświętną atrakcją nie jest....

Za to piknik w pięknych okolicznościach przyrody, śniadanie na trawie z wiklinowego koszyka, leniwie pałaszowane patrząc w niebo... to może być miły rodzinny, czas.


Jak mieszkaliśmy w Krakowie tradycją była wizyta w ZOO i dziś stwierdzam, że są miejsca, które w okolicy Dnia Dziecka lepiej omijać szerokim łukiem, bo tłok do przyjemnych nie należy... Dlatego pewnie 1ego czerwca od sal zabaw i innych dziecięcych centrów rozrywki trzymam się z daleka.



Ale wyjście do restauracji to co innego... nie jakiegoś tam fakamaka tylko restauracji z kącikiem dla dzieci obrusem na stole, sztućcami i kelnerem, co poda kartę i przyniesie posiłek do stolika... niech poczują się wyjątkowe. Lodziarnia, cukiernia, pijalnia czekolady... rozkoszowanie się smakiem... rodzinna celebracja posiłku...



Ja ich nie dzierżę, ale moje dzieci uwielbiają wszelkie festyny... kolorowe jarmarki, cukrową watę i chińskie zabawki wygrane na loterii za złotówkę. Wszelkie animacja na Świerzym powietrzu z klownami, dużymi bańkami i wątpliwej urody facepaintingiem... wesołe miasteczko z discopolo w tle i komnatą luster...

Aktywny wypoczynek, basen, park linowy, kręgle, ścianka wspinaczkowa, rodzinne warsztaty... nieważne co, ważne, że razem i na pewno zaowocuje pogłębieniem relacji.



Teatr... nie kino ono takie pospolite jest i bilety coraz droższe... teatr, teatr lalek, spektakl dla dzieci... odświętnie ubrani obcujemy ze sztuką, może muzeum, które w tym dniu pewnie świeci pustkami...

Długi spacer ulubionymi ścieżkami, starówki uliczkami... chwila by porozmawiać, razem pobyć, cieszyć się chwilą tanecznym krokiem trzymając się za ręce...



Pamiętacie jak to był jak byliście mali? Jakie prezenty dostaliście na Dzień Dziecka? Ja nie pamiętam... ale pamiętam, że byłam z tatą w kinie na Wojowniczych Żółwiach Ninja, ze mama upiekła pizzę na cieście drożdżowym z dużą ilością pieczarek... 

0 komentarze :

Deklaracja Wiary lekarzy


Przyrzeczenie Lekarskie, to przysięga nawiązująca treścią do Deklaracji genewskiej składana przez absolwentów kierunku lekarskiego oraz lekarsko-dentystycznego uczelni medycznych w Polsce. Tekst Przyrzeczenia stanowi część Kodeksu Etyki Lekarskiej uchwalonego przez Krajowy Zjazd Lekarzy:

"Przyjmuję z szacunkiem i wdzięcznością dla moich Mistrzów nadany mi tytuł lekarza i w pełni świadomy związanych z nim obowiązków przyrzekam: obowiązki te sumiennie spełniać; służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu; według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując należny im szacunek; nie nadużywać ich zaufania i dochować tajemnicy lekarskiej nawet po śmierci chorego; strzec godności stanu lekarskiego i niczym jej nie splamić, a do kolegów lekarzy odnosić się z należną im życzliwością, nie podważając zaufania do nich, jednak postępując bezstronnie i mając na względzie dobro chorych; stale poszerzać swą wiedzę lekarską i podawać do wiadomości świata lekarskiego wszystko to, co uda mi się wynaleźć i udoskonalić. Przyrzekam to uroczyście!"


Kolejny dzień szukam, googluję, czytam, buszuję po internetach by znaleźć odpowiedzi, zrozumieć, uszanować. Jak na kogoś, kto od polityki trzyma się z daleka nie lada to wyczyn... Niemniej przyznaję nie rozumiem, nie ogarniam i naprawdę się zastanawiam kiedy inne profesje pójdą w ślad za lekarzami i złożą deklaracje wiary. Nauczyciele, przedsiębiorcy, może nawet politycy? Klauzula wiary w supermarkecie, bibliotece... Podobno jest rozdział państwa i religii, podobno jest wolność wyboru... A jednak... Wyprowadź cie mnie z błędu, może się mylę, jak potrzebuję porady duchowej idę do duchownego do świątyni, a jak mam problemy zdrowotne i potrzebuje konsultacji idę do lekarza do przybytku nfz? Tak?


Ponad 3 tysiące ( wiem niewielki odsetek, nie ma się czym przejmować, szansa, że trafimy do gabinetu, w którym jeszcze praktykuje takowy lekarz są mniejsze, niż wygrana w totka) polskich lekarzy i studentów medycyny zadeklarowało, że nie będą podejmować aktywności medycznych sprzecznych z ich chrześcijańskim sumieniem. Nie będą wykonywać aborcji, nie będą kierować pacjentów na zabiegi in vitro, wypisywać środków antykoncepcyjnych, sprzeciwiają się eutanazji, a także wszystkim manipulacjom ideologicznym i medycznym związanym z identyfikacją płciową... Stawiają prawo boskie nad państwowym, prywatne wierzenia nad dobrem pacjenta. Sześć na pięć punktów deklaracji uniemożliwia praktykę lekarską... absurd. Konstytucja RP gwarantuje wolność wyznania, więc lekarze mogą sobie i cyrograf podpisać jak maja ochotę, ale tą samą wolność wyznania ma pacjent, a lekarz zgodnie z art. 3 Kodeksu Etyki Lekarskiej powinien zawsze wypełniać swoje obowiązki z poszanowaniem człowieka bez względu na wiek, płeć, rasę, wyposażenie genetyczne, narodowość, wyznanie, przynależność społeczną, sytuację materialną, poglądy polityczne lub inne uwarunkowania.

"WIERZĘ w jednego Boga, Pana Wszechświata, który stworzył mężczyznę i niewiastę na obraz swój. UZNAJĘ, iż ciało ludzkie i życie, będąc darem Boga, jest święte i nietykalne: ciało podlega prawom natury, ale naturę stworzył Stwórca, moment poczęcia człowieka i zejścia z tego świata zależy wyłącznie od decyzji Boga. Jeżeli decyzję taką podejmuje człowiek, to gwałci nie tylko podstawowe przykazania Dekalogu, popełniając czyny takie jak aborcja, antykoncepcja, sztuczne zapłodnienie, eutanazja, ale poprzez zapłodnienie in vitro odrzuca samego Stwórcę. PRZYJMUJĘ prawdę, iż płeć człowieka dana przez Boga jest zdeterminowana biologicznie i jest sposobem istnienia osoby ludzkiej. Jest nobilitacją, przywilejem, bo człowiek został wyposażony w narządy, dzięki którym ludzie przez rodzicielstwo stają się 'współpracownikami Boga Samego w dziele stworzenia' - powołanie do rodzicielstwa jest planem Bożym i tylko wybrani przez Boga i związani z Nim świętym sakramentem małżeństwa mają prawo używać tych organów, które stanowią sacrum w ciele ludzkim. STWIERDZAM, że podstawą godności i wolności lekarza katolika jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła i ma on prawo działania zgodnie ze swoim sumieniem i etyką lekarską, która uwzględnia prawo sprzeciwu wobec działań niezgodnych z sumieniem. UZNAJĘ pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim, aktualną potrzebę przeciwstawiania się narzuconym antyhumanitarnym ideologiom współczesnej cywilizacji, potrzebę stałego pogłębiania nie tylko wiedzy zawodowej, ale także wiedzy o antropologii chrześcijańskiej i teologii ciała. UWAŻAM, że nie narzucając nikomu swoich poglądów, przekonań lekarze katoliccy mają prawo oczekiwać i wymagać szacunku dla swoich poglądów i wolności w wykonywaniu czynności zawodowych zgodnie ze swoim sumieniem."

Kamienne tablice z Deklaracją Wiary Lekarzy i zwój z podpisami ( wow, co za symbolika), zostały złożone w czasie mszy św. na Szczycie jasnogórskim w ubiegłą niedzielę... Łatwiej byłoby mi zrozumieć gdyby służbę zdrowia w Polsce finansował Kościół, ale z tego co mi wiadomo tak nie jest. Płacę ZUS, a nie daje na tacę w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Jak dla mnie idąc do placówki zdrowia, nie muszę się tłumaczyć ze swojej wiary lub nie wiary, bo jestem pełnoprawnym obywatelem i moja wiara jest moją prywatną sprawą, jakbym chciała znachora medycyny biblijnej czy innej medycyny niekonwencjonalnej poszłabym do prywatnego gabinetu. Pana Romana z warzywniaka może nie obchodzi że jego okulista, czy dentysta jest przeciwny aborcji, ale już córka pana Romana chce idąc do ginekologa dostać receptę na pigułki i móc ją bez problemów zrealizować. Rozważyłabym lekarzy z listy zadeklarowanych wierzących, w zgodzie z chrześcijańskim sumieniem praktykujących, gdyby ich usługi  w prywatnych gabinetach katolickiej praktyki lekarskiej, były odpłatne co łaska, czy bóg zapłać... ale nie są.


Wiem, że naturalne planowanie rodziny nie jest dla każdego. Antykoncepcja jest legalnym, nierefundowanym środkiem dostępnym w aptece. Decyzja o usunięciu ciąży do łatwych nie należy, nie potrafiłabym zmuszać zgwałconej dziewczyny by urodziła i kochała dziecko zrodzone z przemocy, nie potrafiłabym młodej kobiecie ze wskazaniami do aborcji kazać ważyć swoje życie nad życiem nienarodzonego dziecka, nie mogę wiedzieć co czują rodzice, gdy dowiadują się, że urodzi im się dziecko chore, upośledzone, nie wyobrażam sobie jaki ból i jakie rozterki musi przeżywać wierząca kobieta dla której in vitro jest jedyną szansą na macierzyństwo... Osoby zainteresowane biją się z myślami, przeżywają prawdziwe dramaty i dylematy moralne... ostracyzm społeczny, napiętnowanie im nie pomaga... a teraz jeszcze muszą się posiłkować spisem lekarzy zadeklarowanych bądź nie...


I może powinnam deklarację wiary lekarzy mieć gdzieś, jak większość absurdów w naszym kraju... ale jestem kobietą i pięć na sześć punktów kontrowersyjnej deklaracji uderza w moją wolność. Antykoncepcja, aborcja, in vitro... to kwestie w dużej mierze kobiece. I nie chodzi o bycie za czy przeciw aborcji,  seksowi pozamałżeńskiemu, związkom homoseksualnym, farmakologicznej kastracji, edukacji seksualnej, nie ma znaczenia czy ktoś jest Żydem, Katolikiem, Muzułmaninem, Buddystą. Chodzi o szacunek i wolność wyboru. Szanuję prawo lekarzy do deklarowania swojej wiary, ale naprawdę idąc do lekarza interesują mnie jego kompetencje, a nie w co wierzy. Miejscem religii jest dom, sumienie, sfera prywatna, a nie gabinet lekarski... Idąc do lekarza nie chcę by osądzał moją moralność, idę tam by mnie leczył i zapewniał mi należytą opiekę medyczną zgodną ze standardami medycznymi,  a nie wypisami z Pisma Świętego.


"Wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona jedynie w drodze ustawy i tylko wtedy, gdy jest to konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób."

0 komentarze :

Alicja w Krainie Czarów

„zapewne jedyny wypadek w dziejach piśmiennictwa, gdzie jeden tekst zawiera dwie zupełnie różne książki: jedną dla dzieci i drugą dla bardzo dorosłych” Maciej Słomczyński


Alicja biegnie za Białym Królikiem i wpada do jego nory, która jest przejściem do świata, gdzie obowiązują zupełnie inne prawa... Co ciekawe kraina jest na wyciągnięcie ręki i tak naprawdę każdy może ją odwiedzić… w swoich snach. Marzenie senne nie znają ograniczeń... wszystko się może zdarzyć. Klasyczną opowieść na motywach bajki Lewisa Carrolla... Jedna z piękniejszych opowieści mojego dzieciństwa. Nietuzinkowa powieść na pograniczu snu i jawy... Lewis Carroll, wybitny matematyka i profesor Oxfordu, napisał arcydzieło literatury światowej. Wypełnione satyrycznymi aluzjami do przyjaciół i wrogów Dodgsona, parodiami szkolnych wierszyków, których uczyły się w XIX wieku brytyjskie, opowiadanie to jedna z tych książek, które pamiętamy z dzieciństwa i które chcemy czytać naszym dzieciom... Kultowe zjedz mnie i wypij mnie... nabiera nowego wyrazu z perspektywy rodzica, czytającego do snu książkę, którą jemu czytano, gdy sam był dzieckiem...


Wydawnictwo Olesiejuk, sprawiło mi i moim dzieciom wiele radości... Książka z ilustracjami Manueli Adreani jest po prostu piękna... Za ich sprawą znane opowieść nabrała nowych barw i magii. Kolorowa grafiki w dużym formacie cieszą oko... Walory artystyczne są niezaprzeczalne... Strona, po stronie towarzyszymy Alicji w podróży do magicznego świata. Pełne magii, oniryczne ilustracje oddają niezwykłość Krainy Czarów... która jakby jeszcze bardziej niezwykła była...


Pierwsze wydanie „Alicji w krainie czarów” ukazało się 150 lat temu... i od półtora wieku opowieść bawi dzieci i dorosłych na całym świecie... Interpretacji treści jest chyba tak wiele jak jej czytelników... „Alicja w krainie czarów" to pełen absurdów i paradoksów zapis snu małej dziewczynki. Wiadomo, że sen to zbiór zdarzeń mający własną logikę... Dlatego senne absurdy doczekały się tak wiele i tak skrajnych interpretacji...


Książka idealna na prezent, dla starszych z sentymentu, dla wrażliwych estetycznie, dla dzieci...  czytelników w każdym wieku. Zakochałyśmy się w niej (ja i Vi) od pierwszego wejrzenia... Duży format, wysokiej jakości papier, twarda oprawa i aż 80 stron, w tym większość zajmują całostronicowe przypiekane ilustracje, fabuła uproszczona dla małych odbiorców... i spójrzcie na Alicję od dziś nie widzę już przed oczyma Alicji z bajki Disneya tylko tą kreski Manueli Adreani...








Włoska ilustratorka zobrazowała również Pinokia z tej samej serii wydawniczej, więc w następnej kolejności kupujemy Pinokia, bo naprawdę warto...

0 komentarze :

Zjedz to sam

Czy wiesz, że wszyscy mamy dziurę na wylot? Z jednej strony wkładamy jedzenie, a z drugiej wychodzi odchody dolne. Gdzieś w środku smakołyki zmieniają się w cuchnące odchody. Z tej książki dowiesz się, jak to się dzieje


Z jednej strony wkładamy jedzenie, a z drugiej wychodzi... za przeproszeniem... kupa. Z tej książki dowiesz się, jak to się dzieje. Książka pokazuje wędrówkę kęsa jedzenia po naszym organizmie, po kolei przechodzimy przez cały układ pokarmowy i dowiadujemy się jak wygląda proces trawienia. Edukacyjna podróż z Mizielińskimi w głąb ludzkiego ciała


Książka jest zweryfikowana merytorycznie przez lekarza. Napisana językiem przystępnym dla dzieci... a i rodzice mogą się z niej dużo dowiedzieć... O ile stylistyka kupy nie jest w moim guście, o tyle już wiem, ze nie byłam na bieżąco z zwiedza o smaku i języku:) Tzn jak byłam w klasie maturalnej inny był stan wiedzy na ten temat:)


Co ma wspólnego trzustka z wyspą? Dlaczego kwas solny nie zżera nam żołądka? Ile kalorii tracimy, śpiąc? Jak to się dzieje, że powierzchnia jelita jest większa od boiska do koszykówki…? To nie jest nudna wiedza z podręczników do biologii to fascynujące odkrywanie układu trawienia. Zawarte na kolorowych, pełnych szczegółów stronicach informacje, choć przekazywane w sposób lekki, z charakterystycznymi dla autorów humorem, zawierają potężną porcję wiedzy, przydatną w szkole, w domu, po prostu w życiu codziennym.


Zjedz to sam to niezwykle fascynująca książka o mechanice i fizjologii jedzenia. O tym, jak wyglądają i działają narządy układu pokarmowego, jaka jest rola hormonów i enzymów, do czego potrzebujemy witamin, o wpływie zapachu i koloru na smak. A także o tym, dlaczego odczuwamy głód lub wymiotujemy, po co nam wyrostek robaczkowy, ile energii dostarczą nam różne smakołyki i co to jest bristolska skala uformowania stolca.


Niezła to gratka dla mojego niejadka, podglądać tak drogę jedzenia od ust do pupy... i jeszcze dalej...



0 komentarze :

Sposoby na komary

sposoby na komary

Pisze komary i już mnie wszystko swędzi i słyszę znajome brzęczenie koło ucha... Są bezlitosne. Atakują znienacka i potrafią skutecznie uprzykrzyć wakacyjny czas. Jeśli chcemy w pełni cieszyć się latem, z pewnością potrzebujemy czegoś, co będzie trzymało małych krwiopijców z daleko od nas i naszych domów Komary są aktywne szczególnie w wilgotne i ciepłe dni, przyciąga je zapach potu i wydychanego przez człowieka dwutlenku węgla. Są najbardziej aktywne i najczęściej atakują o świcie i o zmierzchu. Komary nie lubią pewnych zapachów. Pomocne okażą się cebula i czosnek. Choć ja osobiście wole waniliowy aromat do ciasta, który podobno tez pomaga tyle o ile.. 

Wiecie, że w naszym kraju jest ich około 47 gatunków. Ludzi gryzą tylko i wyłącznie samice komara. Badania dowiodły, iż komary najchętniej atakują kobiety w ciąży. Są one bardziej pociągające dla komarów niż dzieci :) U mnie chyba jest jakiś tropikalny mikroklimat, bo są aktywne nonstop od maja do wczesnej jesieni... Mali krwiopijcy nie są bardzo niebezpieczni... ale za to bardzo uciążliwi. Tym bardziej, że i ja i dzieci mamy tendencję do rozdrapywania bąbli po ukąszeniu komara do krwi... Komary mogą też przenosić różne choroby, a ich ukąszenia mogą wywołać reakcje alergiczne o rozmaitym stopniu nasilenia... Znacie jakieś skuteczne sposoby odstraszające komary? Ja co roku wydaję fortunę na walkę z tymi bezlitosnymi mendami... i niestety nie powiem, żeby swędziało mnie mniej



1. odkąd mieszkam na wsi moskitiera nabrały praktycznego wymiaru... już nie są takie romantyczne, i nikomu nie życzę pójść spać z komarem w dokładniej zamkniętej moskitierze...

2. spraye na komary, odstraszają zapachem, jak dla mnie mało skuteczne i trzeba bardzo uważac na skład jeśli specyfikiem chcemy spryskać dzieci

3. urządzenia odstraszające komary do kontaktów

4. bransoletki odstraszające komary

5. citronella, na bazie tego olejku jest większość preparatów odstraszających komary

6. urządzenie emitujące ultradźwięki odstraszające komary

7. plastry wygodne dla dzieci i w miarę skuteczne

8. świece zapachowe, niewiele dają, ale umilają wieczorowe kąsania:) zdecydowanie mniej chemiczne niz wszystkie ogrodowe spirale, pochodnie itp wynalazki

9. Witamina B. Witaminy z grupy B wykazują działanie odstraszające komary. Powodują one, że skład naszego potu ulega zmianie przez co komary nie chcą nas gryźć. Na efekt trzeba czekać około dwóch miesięcy, dlatego warto pomyśleć o zmianie diety już w marcu.

W tym roku będę testować pułapkę na komary:

domowe sposoby na komary

Podobno skuteczne jest obsadzenie się komarzycą, kocimiętką, mirtą, lawendą, cebulą i bazylią... ale niestety kiepska ze mnie ogrodniczka:( Niemniej rośliny te powinny odstraszać komary z naszego ogródka

W apteczce mam zapas środków łagodzących ukąszenia komarów, bo żadne cytryny, pasty do zębów i skórki od bananów nie dają rady, gdy komary atakują... A jak Wy sobie radzicie z uciążliwymi krwiopijcami? Podpowiedzcie jakiś skuteczny sposób odstraszający komary, będę dozgonnie wdzięczna... Bo w oparach terpentyny ( ponoć najskuteczniejsza) lata spędzić nie zamierzam...

na komary

Lato z komarami, lato swędzące bez przerwy
Lato z komarami, lato komary i nerwy. 
Lato z komarami, lato swędzące bez przerwy 
lato - komary i nerwy.

0 komentarze :

Rysunek Rodziny

Przedostatniemu warsztatowi cyklu miała przyświecać plastyka, sztuka i szeroko pojęty artyzm... cóż moja córka to niezła aktorka, a papier i artykuły plastyczne kupujemy hurtowo... Sztuka jest nieodłączną częścią naszego życia... A ponieważ nikt nie powiedział, ze projekt " Dziecko na Warsztat" ma być nastawiony tylko na aktywizację dzieci dziś kilka słów, o tym co rodzic może wyczytać z obrazków, namalowanych przez dziecko:)

Rysunek dziecka możemy potraktować, jako symboliczną reprezentacją świat. Natomiast sposób w jaki dziecko rysuje, wiele mówi o jego usposobieniu. Rysunek jest szczególnie ważnym środkiem wyrazu u dzieci od 4 do 11 roku życia. Rysunek bowiem uzewnętrznia to, czego dziecko nie potrafi wypowiedzieć za pomocą słów... Spontanicznie powstałe rysunki umożliwiają wgląd do wnętrza dziecka, pokazują jego lęki, troski, problemy... 



Według M. Braun-Gałkowskiej "Rysunek rodziny pozwala na zebranie bardzo wielu informacji o badanym i jego relacjach rodzinnych, dociera do motywów nieświadomych i nieświadomych sposobów radzenia sobie w sytuacjach trudnych". Test projekcyjny Rysunek Rodziny L. Cormana ma zarówno walory diagnostyczne, jak i terapeutyczne. Wskazuje psychologowi na przyczyny trudności rozwojowych dziecka, a pedagogowi na źródła problemów wychowawczych. Ważna jest obserwacja malowania obrazka i rozmowa z rysującym dzieckiem. Na podstawie rysunku widzimy: więź emocjonalną w rodzinie, stopień zaspokojenia potrzeb psychicznych, postawy rodzicielskie rodziców, stosowanie metod wychowawczych czy dziecko jest np. molestowane... Nie namawiam Was do samodzielnych prób diagnozy własnego dziecka, ale gdy dostajemy obrazek warto chwile się nad nim zastanowić i z dzieckiem porozmawiać, o tym co narysowało... nasze dzieci to świetni obserwatorzy i widzą więcej i czuja mocniej, niż my dorośli.. Rysunki dzieci.odzwierciedlają świadome emocje wobec rodziców, włącznie z tymi mniej lub bardziej ukrywanymi, które trudno by mu było zwerbalizować...


Nie jestem ekspertem... temat ten interesował mnie na studiach pedagogicznych i zainteresowanych odsyłam do literatury fachowej. Ale każdy z nas może zwrócić uwagę na kilka aspektów dziecięcego rysunku
* kolejność rysowania postaci,
* wielkość postaci
* kolorystyka
* czas poświęcony poszczególnym osobom, i ozdabianie postaci na rysunku
* szczególną staranność przy niektórych elementach rysunku,
* komentarze i uwagi dziecka


Jeśli Wasze dziecko nabazgra obrazek czarną kredką nie musicie od razu bać się o jego zdrowie psychiczne, czy odebranie praw rodzicielskich, może czarny to ulubiony kolor, albo jedyna kredka, której nie połamało młodsze rodzeństwo:)

* Kolor niebieski oznacza więc pragnienie harmonii i uczucia, przebywania w przyjaznym środowisku pełnym wrażliwości i uporządkowania.
* Kolor czerwony oznacza dynamiczne przenikanie i przekształcanie się. 
* Kolor zielony jest konserwatywny. 
* Kolor żółty reprezentuje pragnienie rozwijania się. Związane jest z tym uczucie nadziei, dążenie do radości i szczęścia. Kolor żółty preferują więc ludzie, którzy szukają stosunków niekonwencjonalnych, swobodnych
* Kolor fioletowy wyraża uczuciową identyfikację, która jednak często ma charakter infantylny, symbolizuje niezdecydowanie i ciągłe wahanie w podejmowaniu decyzji. 
* Kolor szary jest jak neutralność badany nie chce dać się poznać, że pragnie uchronić się od wszelkich wpływów, aby pozostać wolny od napięć lub ukryć je przed innymi.
* Kolor brązowy reprezentuje odczucia witalne cielesno-zmysłowe, popęd skierowany na „coś". Preferencja koloru brązowego oznacza pragnienie zakorzenienia i osiągnięcia poczucia bezpieczeństwa
* Kolor czarny wyraża zahamowanie, obronę przed czymś oraz wypieranie podniecających bodźców. Symbolizuje przeciwstawienie się rzeczywistości, negację, odrzucenie pomocy, niedocenianie


Sposób, w jaki dziecko prezentuje rysowane postacie jest wskaźnikiem relacji emocjonalnych. Postać rysowana w pierwszej kolejności świadczy o tym, że jest to osoba najważniejsza w rodzinie, z którą się dziecko identyfikuje lub ta osoba ma władzę w rodzinie. Osoby pozytywnie znaczące dla dziecka będą ładnie, starannie namalowane w centrum kartki. Osoby malowane na końcu w rogu często niedokończone da przez dziecko dewaloryzowane. Duże zęby, rozczochrane włosy sugerują osobę przejawiającą agresję wobec dziecka czy członków rodziny. Jeśli dziecko rysuje siebie z rękoma do góry, to jest to „krzyk dziecka” I potrzebuje ono miłości, akceptacji... Trzymanie się za ręce, wspólna zabawa, wskazuje na zażyłość i silną więź emocjonalną lub pragnienie istnienia takiej więzi. Dziecko najchętniej umieszcza się w pobliżu postaci, z którą jest związane emocjonalnie...


Pojedyncza praca to informacja o stanie emocjonalnym dziecka na daną chwilę, odbicie tego, co wydarzyło się w ciągu dnia. Ilustracją warsztatu są rysunki mojej córki... nie próbujcie ich analizować:) To zbieranina chwil i emocji przelanych na papier... warto jednak pamiętać, że artystyczne środki wyrazu są świetnym buforem emocji, a obrazek dziecka możemy przypiąć na lodówce, albo chwilę się nad nim zastanowić

A inne ciekawe warsztaty znajdziecie:



0 komentarze :

Wychować kobietę


Jestem kobietą... urodziłam córkę... małą perfekcyjną (dla mnie) kobietę... Przez naukowców skazana na wcześniejszą menopauzę (naprawdę! tzn. podobno im wcześniej kobieta urodziła pierwszą córkę, tym wcześniej przeszła menopauzę) dumnie patrzę jak dorasta.... Z łzą w oku i porywem serca... Pan Tata córkę sobie wyśnił, wymarzył... wiedział od poczęcia i chyba jeszcze wcześniej... Przebąkiwał, że mam jej kupić pigułki jak najwcześniej, uświadomić co i jak... potem stwierdził, że on sam kupi strzelbę na ewentualnych absztyfikantów... Na usg połówkowym rzucił od niechcenia może pan powiedzieć, że dziewczynka, przecież widać po rysach twarzy... Położnik się zaśmiał, i dodał współczuję panu niezła będzie laska takie długie nogi... Panowie się pośmiali... a ja pierwszy raz odczułam w tedy niepokój... Ukłucie w sercu... Ogromna to odpowiedzialność wychować kobietę... Nauczyć szacunku do siebie, swojego ciała... wpoić akceptację, pokazać jak okiełznać piaty święty żywioł...


Jest piękna... drobna, niewinna, bezbronna... wciąż ufna... Chciałabym by wyrosła na silną, niezależną i realizującą swoje marzenia kobietę... by znała swoją wartość i nigdy nie padła ofiarą dyskryminacji... Niech będzie szczęśliwa, spełniona... niech zamyka oczy i cieszy się pięknem swego istnienia... Kocham ją bezgranicznie, bezwarunkowo... będę wspierać mimo wszystko...


Jak nauczyć dziewczynkę piękna i radości seksualności w erze słoneczek, galerianek i cyberpornografii... Jak nauczyć ją akceptacji własnego ciała w dobie kultu pięknego, smukłego ciała, dobrodziejstw medycyny estetycznej i magii photoshopa...? Ona widzi, ona czuje, ona chłonie... ona podświadomie przyswaja wzorce i postawy, które jej prezentuję...


Vi jak na księżniczkę przystało kocha sukienki, czeka na księcia na białym koniu... Wierzy w magię... chce być kwiaciarką, cukiernikiem i stylistką... zawsze będzie mieszkać z nami, swoimi rodzicami... nie chce mieć dzieci...  Kocha tańczyć i nie chce być gruba... pomalowane paznokcie są dla niej oznaką dorosłości... Wg. niej kobieta powinna nosić sukienki i buty na obcasie nie tylko na randkę... i mieć ładny "nabiustnik"... i się malować... Bywa zazdrosna o pana Tatę... Igora kocha, ale wolałaby siostrę, żeby się z nią bawić lalkami i nie musieć oglądać Bujd na resorach... Jest Roszpunką z długimi, rozczochranymi włosami... Ma obite kolana i błyszczące lakierki... księżniczki chodzą w sukienkach...ale na drzewo wygodniej w spodenkach i adidasach wejść... Jak zastrzeli zombie na tablecie, barbie z kenem idą na bal... a porcelanowa lalka to Emilka, bo ona Mała Księżniczka jest...


Jestem kobietą, urodziłam córkę... boję się...


- Dziewczynko jakie masz ładne korale
- To mojego Taty
- Twój Tata jest kobietą?
- Jeśli tylko kobiety noszą biżuterię... a mój brat też dziewczynką jest, bo ostatnio ubrał moją spódniczkę i baletki...

- Wiesz mamo ten pan z brodą ładnie śpiewa... ale trochę dziwny jest...niepoważny, "niemormalny"

- Mamo kup te buty proszę Cię... na obcasie... będziesz w końcu wyglądać jak pani

- Naprawdę pan kocha pana? Ale on tak udaje jak w bajkach? To nic... i tak będą żyli długo i szczęśliwie.

- Mamo, a jak mnie rodziłaś to bolało?
- Bardzo.
- Ja nie będę mieć dzieci, bo po nich trzeba sprzątać!

- Kocham Cię mamo wiesz?
- Ja Ciebie myszko też...

0 komentarze :