Nudno...


Kolejny tydzień za nami, nowy miesiąc przed nami... do wiosny już bliżej niż dalej... zimno i nuda. Nawet dwie sukienki kupione na shoppingu bez dzieci i dzisiejsza rozpusta w księgarni internetowej Znaku nie są w stanie mnie przekonać, że jakiś do d... czas nastał... Niby się kręci, nareszcie się coś ruszyło, fajne perspektywy na horyzoncie, wysyp eventów w bodypaintingu, a jednak czegoś brak... może faktor słońca byłby tu kluczowy? Czuję się zakiszona, uwięziona w domu z dwójką wynudzonych dzieci, które piechotą do lata by pobiegły, gdyby tylko mogły... Internet chyba zamarzł, wlewam w siebie hektolitry gorącej herbaty i śpię w wełnianych skarpetach i naprawdę jestem bliska jedzenia bułek z bananami i przegryzania antydepresantami zony Małysza... No obraz nędzy i rozpaczy... Książki, planszówki, seriale... zima w nadmiarze przytłaczająca jest... i nudna jest...

0 komentarze :

Wintertime

Ja wiem, że narzekanie, to nasza cecha narodowa i ciężko nam dogodzić... w kwestii pogody, to już wybitnie marudzimy all the time. Za ciepło, za zimno, za sucho, za mokro... No cóż... ja zimę lubię zimna nie! Powinnam chodzić z dziećmi na sanki cieszyć się zimową aurą, śnieżnymi krajobrazami i mrozowymi witrażami na oknach... Powinnam mantrować że zimny chów, to zdrowie, mróz zarazki wszystkie wytłucze, a wymrożone dzieci lepiej śpią... Prawda jest taka, że jakbym mogła nie wychodziłabym spod mojej antyalergicznej pierzyny, albo wysłała się kurierem na jakąs tropikalną wyspę... Mama dreszcze na samą myśl o wyjściu na podwórko, a na sanki to ja mogą chodzić jak jest -4, a nie -14...czy -20... Odczuwam psychiczne skutki niskich temperatur...

Igor odkąd osatatnio wpadł w śnieżną zaspę cierpi na zaawansowaną chinofobię, do auta trzeba go zanieść by nie dotykał śniegu nogami, a w domu namiętnie ubiera na ręce skarpetki i rękawiczki... Im więcej, tym lepiej... Nawet polubił wełniana czapkę, która wczesniej wywyoływała u niego spazmy. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy nie dla nas ten klimat... Ale jest jak jest, wiosny nie widać, a podobno kolejna zima stulecia dopiero przed nami i w lutym ma być bagatela -30... Dlatego sprawa wygląda następująco: po pierwsze postuluję, żeby energa nie pobierała opłat za prąd  dopóki temperatura odczuwalna nie będzie znośnie dodatnia i dostarczyła wszystkim bez centralnego ogrzewania nagrzewnice przemysłowe, żeby biedni nie zamarzli we własnych domach, a po drugie szukam sponsora na zimowy niezbędnik przetrwania...


/1/2/3/4/5/6/7/8/

Nie wiem, czy gdzieś można nabyć kombinezony Sigmy i Pi, ale myślę że MusucBag (1) byłby dla mnie idealnym rozwiązaniem:) Pod spód dobra bielizna termoaktywna (6) na nogi mega ciepłe śniegowce (5). Dla dzieci ocieplane spodnie z wbudowanym siedziskiem do zjeżdżania (3)  ( bo jak dużo śniegu napada, to sanek się wcale lekko nie ciągnie... zwłaszcza pod górkę...) i pistolet na kule śnieżne (2), coby mogli siostrzano-braterskie spory rozstrzygnąć w samo południe:) Ciepłe rękawice (7) na ręce, maska ochronna na twarz (4) a profesjonalne rakiety śnieżne (8) na buty i mogę brnąć w snieżnych zaspach po pachy... Wyglądałabym zjawiskowo na warmińskiej wsi w takowym outficie... zwierzynę leśną mogłabym wystraszyć, ale jak mówiłam zimę lubię zimna nie!

/9/10/11/12/13/

Oczywiście głos rozsądku podpowiada mi, że powinnam jeszcze wspomóc gospodarkę polską i zainwestować w produkty regionalne, bo zima bez góralskiego swetra (9) i wełnianych skarpet (12), to ani rusz. Dla lansu gogle narciarskie (10) dla poprawy humoru termobidon z ciepłą herbatą z prądem (13) ( dla mnie, nie dla dzieci!) plus na wszelki wypadek termoforek do rąk (11)... i zima mi nie straszna... Gdybym miała taki zimowy zestaw zimna bym nie polubiła, ale w końcu mogłabym się cieszyć zimą:)

0 komentarze :

Zielone kopytka czyli szpinakowe gnocchi

Kopytka są u nas w domu pewnym daniem niezgody... mój mąż jadał je zawsze na słodko, albo jako dodatek do gulaszu, czy innego sosu... u mnie w domu podawano kopytka z cebulką i skwarkami... gdy podałam kiedyś mężowi kopytka po warmińsku wyśmiał mnie... a ja od tamtej pory robię je bardzo żadko... choć dzielci lubią, więc się pomału przełamuję... Niemniej nie byłabym sobą jakbym przepisu nie udziwniła i polską mącząną potrawę, zamieniłam w zieloną na włoską nutę:)  I oczywiście nie zabrakło uwielbianego przez mnie szpinaku:)


składniki: 
  • ok.1 kg ziemniaków 
  • 1 jajko 
  • 6 łyżek mąki ziemniaczanej 
  • mąka pszenna do podsypywania 
  • ok. 500 dag szpinaku 
  • twaróg typu włoskiego - capri
  • pół kostki sera feta (opcjonalnie)
  • 1 łyżka masła 
  • 4 ząbki czosnku 
  • sól ziołowa

Ziemniaki umyć, obrać i ugotować w osolonej wodzie. Lekko ostudzić i przecisnąć przez praskę do ziemniaków, zmielić w maszynce do mielenia mięsa lub po prostu ugnieśc tłuczkiem do ziemniaków. Pozostawić do całkowitego ostygnięcia. Szpinak z czosnkiem podsmazyć na maśle i również zostawić do ostygnięcia. Szpinak i ziemniaki wymieszać na gładką masę dodać twaróg, wbić jajko i wsypac mąkę. Całośc wyrobić na ciasto, podsypując maką pszenną, żeby ciasto nie było zbyt klejące. Wyrobione ciasto dzielimy na mniejsze kawałki. Robimy z każdego wałeczek. Podsypujemy mąką i kroimy nożem na ukos, dość wąskie paseczki.W międzyczasie zagotować duży garnek z wodą. Wodę dobrze posolić i dodać łyzkę oliwy. Gdy woda zacznie się gotować, zmniejszyć temperaturę tak, aby woda delikatnie się gotowała. Kopytka należy gotować porcjami. Należy wkładać je ostrożnie do wody, raz przemieszać łyżką drewnianą, aby nie przykleiły się do dna garnka. Gotować chwilę, ok. 2- 3 min. od momentu wypłynięcia. Wyciągnąć łyżką cedzakową


Nasze kopytka zjedliśmy polane śmietaną z wyciśniętym ząbkiem czosnku, kiełkami brokuła i tartym parmezanem


Smacznego!

0 komentarze :

SUPERFARMER Z RANCZA



Szukacie gry planszowej dla całej rodziny? Takiej, co zainteresuje kilkulatka i nie zanudzi dorosłego? Super Farmer firmy Granna, to coś dla Was:) Jesteś farmerem, hodujesz zwierzęta. Twoje stado wciąż rośnie. Ale musisz uważać! W okolicy grasują lis i wilk. Twoje zwierzęta mogą stać się dla nich cennym łupem... Licz i wymieniaj zwierzaki w swoim stadzie. Ostrożnie szacuj ryzyko i zostań Superfarmerem! Jest to gra edukacyjna o fascynującej historii.  Powstała w czasach II wojny światowej w okupowanej Warszawie. Nosiła wówczas nazwę Hodowla Zwierzątek. Stworzona przez wybitnego polskiego matematyka – profesora Karola Borsuka. Gra rozwija umiejętności matematyczne. Uczy najmłodszych graczy sztuki przewidywania i podstaw ekonomii. W Super Farmer Granna wszystko może się zdarzyć! I tak jak w życiu ważne są tu i plany, i ostrożność, i odrobina szczęścia... czasami się wygrywa, a czasami nie, ale nie wolno się poddawać. Jest to jedna z tych gier, w które może grać cała rodzina, nie irytuje bowiem dorosłych od razu swą prostotą. Zarówno starsze przedszkolaki, ale i te młodsze ( Vi ma 4 lata i grę bardzo lubi), które już potrafią trochę liczyć mogą zagrać w tę grę. Dzieci wciąga, a dorośli nie znużą się po kilku minutach. Jest to naprawdę wciągająca i pouczająca gra dla całej rodziny. Dynamiczna, zmienna, z elementami losowości... Polecamy!






0 komentarze :

Ile będziesz mieć dzieci?

Pamiętacie taką wróżbę rodem z piaskownicy? Trzeba przerwać na pół liść babki lancetowatej i ile żyłek wystaje, tyle będziemy mieć dzieci... Jeżeli wierzyć podwórkowym zabobonom maloletnich, moim przeznaczeniem jest rodzina wielodzietna... Jedno dla leniwych, dwójka dla praktycznych, trójka dla zrelaksowanych, czwórka dla marzycieli... Cóż  nigdy nie zastanawiałam sie ile chcę, czy ile bedę miała dzieci... Przyszedł taki moment w moim życiu, że zapragnęłam... poczułam, że jestem gotowa. Choć wielu złosliwych zarzucało wpadkę, Vi była planowana i wystarana... Mój ówczesny partner, a obecny mąż powiedział jasne, jak nie teraz, to kiedy? Wierzę, że nie ma idealnej pory na dziecko, zycia nie da sie zaplanować, bo jest zaduzo zmiennych kompletnie od nas nie zależnych... W tedy wydawało nam się że kochamy się, nie najgorzej wygląda nasza sytuacja finansowa, więc czemu nie? Życie szybko zweryfikowało ten stan... bedąc 22letnią ciężarną zmagałam się z wizją samotnego macierzyństwa, bo z partnerem rozzstalismy się, a wybierając szpital do porodu, kierowałm się darmowym znieczuleniem, wiadomo fortuna kołem się toczy, pieniądze rzecz nabyta...czasem ich po prostu brak. Nie było kolorowo, ciąża była zagrożona, ja wcale nie czułam sie jak w błogostanie... zostałam mamą... O Vi staraliśmy się pół roku, pół roku mój organizm wracał do siebie po odstawieniu pigułek antykoncepcyjnych. Nigdy nie zastanawiałm się ile chcę mieć dzieci, nie planowałam tego... ale oczywiste dla mnie było, że Vi powinna mieć rodzeństwo. I ja i pan tata mamy młodsze rodzeństwo, nie chcielismy, żeby Vi była jedynaczką. O kolejnym dziecku nie rozmawialiśmy, wiedzieliśmy, że kiedyś się pojawi... dla mnie priorytetenm była samoobsługowość Vi. Gdy córka stała się mobilna, odpeiluchowana  na dobre, przesypiała noce we własnym łóżku, zaczęły się u mnie pojawiać myśli o kolejnej ciąży. Był impuls... 9 miesięcy później jest na świecie Igor... Jak ktoś zapyta kiedy kolejne? Bronię się rękami i nogami... nie prędko... ja chcę pożyć:) Odpocząć... Mnie na kolejne dziecko nie stać... choć obiektywnie rzecz biorąc, to nawet na moja kochaną dwójkę aktualnie mnie nie stać... Nie wykluczam trzeciego dziecka... Czas pokaże... Ale na razie po prostu nie jestem na nie gotowa... bycie rodzicami to nie jest pójście za ciosem... Dziecko musi się zrodzić w moim sercu, głowie... a na samym końcu w łonie... Gdy ostatnio spóźniał mi sie okres dostałam szczękościsku... byłam spanikowana i nie mogłam zebrać myśli... bałam się... Niby wiem, że cuda się żadko zdarzają, zabezpieczam się, a gdybym miała zostać daną statystyczną wskaźnika Pearla dla plastrów antykoncepcyjnych, to już byłaby wybitna złosliwość losu... Ale jednak był stres... To nie jest czas na trzecie dziecko... mój mąż się śmieje, że niebawem..., że kiedyś miał wizję, sen i Vi będzie miała jeszcze siostrzyczkę... Nie potwierdzam, nie zaprzeczam... nie wiem... wiem, że ja obecnie nie jestem gotowa... i nie chodzi o sytuację materialną, rodzinvą, zdrowie fizyczne czy psychicze... nigdy nie chodziło... chodzi o mnie... o kobietę i matkę...


A jak jest u Was? Zastanawiacie nad kolejną pociechą?

0 komentarze :

Ciekawość: Cud narodzin


Naukowcy poszukują odpowiedzi na pytanie, jak zaczyna się życie. Przy użyciu najnowszych technologii naukowcy badają rozwój płodu w łonie matki i odsłaniają tajemnicę narodzin życia człowieka. Dzięki postępowi technologii usg 3D i 4D mogą pokazać nam niesamowite obrazy z życia dziecka w okresie prenatalnym, możemy podglądać rozwijające się życie w łonie matki. Najnowocześniejsza technologia została wykorzystana w tej produkcji Discovery, by śledzić historię poczęcia, ciąży i porodu. Połączenie efektów specjalnych i obrazowania medycznego pozwoli widzom zobaczyć niewidzialne z perspektywy dziecka... biorąc widzów w wirtualną podróż wewnątrz kobiecego łona...

 

Curiosity: Life Before Birth





p.s od razu dementuję: nie, nie jestem w ciąży, ale ostatnio edukuję się w temacie i dużo czytam i oglądam... na zaś:)

0 komentarze :

Kampania społeczna NASTOLETNIE MATKI


W Polsce nie istnieje kompleksowa polityka dotycząca matek nastoletnich, która umożliwiłaby wspieranie ich w trudnych sytuacjach ekonomiczno-społecznych. Brak jest rozwiązań systemowych, zaś podejmowane działania doraźne mają bardziej charakter "ratunkowy", nie są ukierunkowane na długofalową pomoc np. wsparcie i wyjście z sytuacji bezradności. Nieletnie mamy borykają się z ciężką sytuacją materialną, problemami emocjonalnymi, a często również z odrzuceniem społecznym.

Problem nastoletnich mam, które zaszły w ciążę przed osiągnięciem pełnoletniości, to coraz częściej zauważalne zjawisko zarówno w Polsce, jak i w Europie. Ponad 8% ogólnej liczby porodów w Polsce dotyczy młodych dziewcząt w wieku 12-19 lat. Oznacza to, że ponad 20 tysięcy polskich nastolatek rocznie musi stawić czoła bardzo trudnej sytuacji i wziąć na siebie odpowiedzialność za drugiego człowieka, zarówno pod względem wychowawczym, jak i materialnym.Wśród przyczyn ciąży młode matki wymieniają brak wiedzy o zabezpieczeniu przed zajściem w ciążę. Realia są takie, że nawet jeśli już uda się samodzielnie posiąść wiedzę z zakresu antykoncepcji to i tak mają one utrudniony dostęp do niej. Często wstyd przed udaniem się do ginekologa utrudnia nawet uzyskanie porady typowo zdrowotnej. Małgorzata Kot, koordynatorka Grupy Edukatorów Seksualnych „Ponton” uważa, że liczba nastoletnich ciąż byłaby mniejsza, gdyby w polskich szkołach wprowadzona została obowiązkowa edukacja seksualna. – Największym problemem jest bowiem brak dostępu do informacji

Rodzina albo akceptuje fakt ciąży u nastolatki i jest zmuszona ekonomicznie uczestniczyć w rozwiązaniu problemu utrzymując dzieci swoich niepełnoletnich dzieci albo je odrzuca. W tym przypadku często niepełnoletnie ciężarne uciekają z domu, aby ciąża nie wyszła na światło dzienne. Trafiają do placówek opiekuńczych lub domów samotnej matki, gdzie dokucza im samotność, brak wsparcia i izolacja.W myśl przepisów ciężarne nastolatki mają prawo do edukacji, a nawet urlopu od zajęć szkolnych i indywidualnego toku nauczania. W praktyce okazuje się to być często tylko teorią, zwłaszcza, że świadomość praw jest praktycznie żadna. Czasem dziewczyny są zmuszane do przerwania nauki już w ciąży, a w niektórych przypadkach z braku wsparcia nie kontynuują jej po porodzie. Niepełnoletnia matka, która ukończyła 13 lat, ma ograniczoną zdolność do czynności prawnych, Władzę rodzicielską nad dzieckiem musi przejąć ustanowiony opiekun prawny (najczęściej rodzic małoletniej lub kurator). Taki stan rzeczy trwa aż do ukończenia 18 roku życia lub do zawarcia małżeństwa (dopiero po 16 roku życia za zgodą sądu), dzięki któremu co prawda nieletnia matka uzyskuje prawa rodzicielskie jednakże nie jest to zawsze najlepsze rozwiązanie. Ślub nie jest bramą ku dorosłości, a często na takie rozwiązanie nalegają rodzice małoletniej.Trzeba pamiętać, że część z nastoletnich ciąż to efekt przemocy seksualnej i związków kazirodczych. W świetle kodeksu karnego (Art.200) każda ciąża poniżej 15 roku życia to wynik przestępstwa.

Nieletnie mamy w praktyce nie mogą samodzielnie reprezentować dziecka: wszystkie decyzje dotyczące: opieki, zdrowia, edukacji dziecka podejmuje opiekun prawny dziecka. Nie mogą także wyrazić zgody na uznanie ojcostwa dziecka ani zgłosić wniosku u przyznanie świadczeń, (zasiłku rodzinnego, z opieki społecznej, becikowego,) które i tak są przyznawane opiekunom prawnym dziecka. Małoletniego ojca dziecka nie można również pozwać o alimenty, gdyż jemu również nie przysługują prawa wynikające z posiadania władzy rodzicielskiej. Kierując pozew o alimenty, młodociana matka pozywa więc przedstawicieli ustawowych ojca własnego dziecka.

Działania na rzecz nieletnich matek powinny przede wszystkim uwzględniać ich podmiotowość ich celem nie powinno być nakłanianie za wszelką cenę do adopcji lecz wspieranie ich w macierzyństwie. Należy również uwzględniać ojców tych dzieci, ich zdanie i obecność w życiu matki i dziecka, gdyż obecne przepisy marginalizują ich rolę utrudniają nabywanie przez nich praw.

Fundacja MaMa zainaugurowała kampanię społeczną Nastoletnie Matki, mającą na celu wsparcie młodych kobiet, którym przyszło mierzyć się z trudami macierzyństwa. Nastoletnich matek o których wciąż niewiele
się mówi, a które wymagają wyjątkowego wsparcia i uwagi, gdyż w szczególny sposób zaliczają się do grupy narażonych na wykluczenie społeczne. W ramach kampanii zostały uruchomione dwie infolinie pomocowe, które będą czynne co niedzielę w godz. 19:00-22:00 . Oba numery będą działać do 11 maja 2014.

607 989 146 - POMOC PSYCHOLOGICZNA 
607 988 876 - POMOC PRAWNA 

Pod koniec lutego zostanie wydana broszura dla nastoletnich mam z pakietem informacji o ich prawach oraz możliwościach uzyskania pomocy w różnych sytuacjach życiowych. Akcja społeczna "Nastoletnie matki" rusza wraz ze startem serialu dokumentalnego emitowanego przez stację MTV "Teen Mom Poland" ( pisałsm o nim tutaj)

0 komentarze :

Teen Mom Poland

Udało się, byłam zdeterminowana, żeby nie powiedzieć zdesperowana i udało mi się obejrzeć dwa pierwsze odcinki polskiej edycji realtyshow " Teen Mom". Łatwo nie było, bo ani nie jestem w mtv mobile, ani nie mam telewizora ( więc tymbardziej mtv), ani aplikacji MTV Under The Thumb nie ma na windowsphona... Więc pierwsze myśl jak mi sie nasunęła, to wtf'? Kto i jak to bedzie ogladał?

Jeżeli oczekujecie taniej sensacji pokroju Warsow Shore... rozczarujecie się. Oficjalnym partnerem merytorycznym „Teen Mom PL” jest, prowadzona przez z Sylwię Chutnik, Fundacja MaMa, działająca na rzecz poprawy sytuacji kobiet, w szczególności matek, we wszystkich sferach życia... Polska edycja programu ma ambicję być czymś więcej niż tylko rozrywką, twórcy obiecywali, że nie będzie to reality show, a dokument który zapoczątkuje dyskusję o realnej sytuacji matek w Polsce i zwróci uwagę na trudne wybory rodzicielstwa w młodym wieku.  Serial wydaje się być autentyczny, bohaterki są atrakcyjne, ładnie ubrane... ale ich problemy są przejmująco realne... Zastanawi mnie tylko czemu miałby nie być? Wydaje mi sie, że dopóki żywy będzie mit sexu po ślubie i robienie patologii z młodych ludzi, którzy podejmują współżycie sexualne nie po bożemu, nastoletnie ciąże będą owiane nutą skandalu i społecznej desaprobaty.  I nie chodzi mi o gloryfikację ciąży w wieku nastu lat... ale o to, że pora na mentalną rewolucję, edukacja seksualna w Polsce jest na poziomie Ciemnogrodu. Ponad 8% ogólnej liczby porodów w Polsce dotyczy młodych dziewcząt w wieku 12-19 lat. Oznacza to, że ponad 20 tysięcy polskich nastolatek rocznie musi stawić czoła bardzo trudnej sytuacji i wziąć na siebie odpowiedzialność za drugiego człowieka, zarówno pod względem wychowawczym, jak i materialnym. Znam nastolatki, które w wieku 17lat są gotowe i świadomie decydują się na ciążę, znam dwudziestolatki, które dziecka nie chcą i uciekają się do "antykoncepcji awaryjnej", jak również mam wśród kolezanek czterdziestolatki, które żałuja, że nie zdecydowały się na macierzyństwo wcześniej. Nie ma idealnego czasu na zostanie rodzicami...




Problemy bohaterek są realne, ale bez względu na to czy masz lat siedemnaście czy trzydzieći nieplanowana ( lub planowana) ciąża i trudna sytuacja materialna, problemy w związku, mogę dać ci w kość. Pierwsze dziecko urodziłam mając 23 lata i wcale nie było mi się łatwiej utrzymać niż siedemnastolatce z małym dzieckiem, tak samo miałam gorsze i lepsze dni z partnerem, a położne traktowały mnie z góry bo żyłam w hańiebnym konkubinacie... Bohaterkami produkcji są cztery nastolatki - Marysia (lat 17), Ada (lat 17), Ewa (lat 18) i Iza (lat 16), które swoje rodziny założyły w bardzo młodym wieku. Serial, ma pokazać, jak godzą one obowiązki mamy z nauką, pracą i życiem osobistym... nie bardzo rozumiem, dlaczego na plakacie reklamowym są w strojach superbohaterek? Bo bycie mamą to nie heroizm... a super mocy dziewczyny raczej nie posiadają... Życie pisze scenariusz... z problemami trzeba sobie radzić.


Sytuacja młodych mam w Polsce nie jest ciekawa, nie istnieje kompleksowa polityka wobec nastoletnich matek, która umożliwiłaby wspieranie ich w trudnych sytuacjach ekonomiczno-społecznych. Ale wydaje mi się, że generalnie pogodzenia macierzyństwa z pracą zawodową i szczęściem osobistym nie jest proste. Pomysł dobry, warto pokazać, że młode matki to nie puszczalskie galerianki, gimnazjalistki grające w słoneczko... często są odpowiedzialne, zakochane i zostają dobrymi mamami dbającymi o swoje dzieci... Teen Mom Poland dotyka szalenie ważnego tematu młodego macierzyństwa oraz odpowiedzialności, która czasami spada na młodego człowieka zbyt szybko. Pytanie tylko, do kogo dotrze przekaz? Skoro ja młoda obeznana w internetach miałam problem... pani Jadzia z warzywniaka i inna starsza krzywopatrząca na pewno nie obejrzą serialu na mtv, coś usłyszą, pójdzie plotka, że jest taki program... i skandal murowany. A młodzi ludzie? Czy potrzebujacy pomocy rzeczywiście będą oglądac dokument o nastoletnich mamach na mtv? Jeśli znacie jakąś nastoletnią mamę lepiej przekazcie jej, że infolinia dla nastoletnich matek będzie działała co niedzielę w godzinach 19:00-22:00, po emisji każdego odcinka Teen Mom Poland (MTV). 
607 989 146 - pomoc psychologiczna 607 988 876 - pomoc prawna



Marysia (17 lat) mieszka w Łodzi wraz z trzyletnim synkiem Krzysiem i mężem Krzysztofem. Dziewczyna pracuje jako pomoc kuchni w restauracji i uczy się zaocznie w Liceum Ogólnokształcącym dla Dorosłych. Godzenie wszystkich obowiązków jest dla Marysi tym trudniejsze, że jej małżeństwo przeżywa kryzys. Ada (17 lat), ze względu na ciężką sytuację rodzinną, wraz ze swoją półroczną córką Julką mieszka w domu samotnej matki. Dziewczyna kończy zaocznie gimnazjum i stara się o przyznanie mieszkania komunalnego. Syn trzeciej bohaterki, Ewy (18 lat) ma prawie dwa lata. Mimo, że dziewczyna i ojciec Mikołaja, bardzo się kochają, wciąż mieszkają osobno. Szczególną przeciwniczką ich wspólnego życia jest babcia Ewy, której nie odpowiada ich ateizm, tatuaż Ewy oraz alternatywny styl obojga. Iza (16 lat) jest mamą ośmiomiesięcznej Nikoli. Dziewczyna i ojciec Nikoli, dwudziestoletni Tomek, walczą w sądzie o pozwolenie na zawarcie związku małżeńskiego.

0 komentarze :

risotto (śmieciotto)

Pomysł na obiad, co się nawinie... porządki w lodówce... i pyszne danie na włoską nutę:) Risotto śmieciotto, czyli w mojej kuchni nic się nie marnuje:)


składniki:
  • szklanka ryżu
  • litr bulionu warzywnego
  • cebula
  • kilka pieczarek
  • oliwki
  • ciecierzyca z puszki
  • parmezan
  • sól, pieprz do smaku
  • oliwa

Cebulę drobno siekamy i wrzucamy na patelnię z oliwą, gdy cebula się lekko zeszkli dodajemy ryż. Całość chwilę podsmażamy mieszając od czasu do czasu, aby ryż się nie przypalił. Następnie wlewamy bulion warzywny, w takiej ilości, tak aby przykryć ryż. Zmniejszamy ogień i pozwalamy wywarowi odparować. Co jakiś czas mieszamy. Następnie ponownie dolewamy wywaru ponad poziom ryżu i mieszamy. Czynność powtarzamy aż ryż będzie odpowiednio miękki (ok. 20 minut). Dodajemy resztę składników, starty parmezan i dusimy chwilę pod przykryciem


Smacznego!

0 komentarze :

Życie jest muzyką


Nasze życie jest muzyką... muzyka towarzyszy nam każdego dnia... codzienne dźwięki, ulubione piosenki... Muzyka znacząco wpływa na rozwój dziecka... Igor ma swoje ulubione kawałki jeszcze z okresu prenatalnego, żwawo reaguje na dźwięki, których słuchałam będąc w ciąży... Muzyka to przyjemny relaks, ale również bodziec dla rozwoju mózgu. Muzyka wyostrza wrażliwość, rozwija wyobraźnię, uczy samodzielności myślenia oraz zaspokaja potrzebę ekspresji. Słuchanie muzyki znakomicie wspomaga dziecięcą potrzebę ekspresji, przyśpiesza rozwój i pomaga w pokonywaniu trudności.Muzyka sprzyja ogólnemu rozwojowi dziecka, zarówno w sferze fizyczno-motorycznej, intelektualnej, emocjonalnej, estetycznej, jak i społecznej. Dostarcza dzieciom wiele radości, gdyż piosenki, ich nastrój i rytm pozwalają na ekspresję uczuć, wyładowanie energii, satysfakcję z działania. Małe dzieci wykazują się naturalną potrzebą ruchu, którą mogą zaspokoić właśnie podczas tego typu zabaw...

Nasz warsztat muzyczny rozpoczęliśmy od wspólnego obejrzenia, wysłuchania show zespołu Stomp, by jeszcze raz uświadpomić dzieciom, że muzyka jest wszędzie i mozna ją tworzyć przedmiotami codziennego użytku... że ich symfonie wygrywana łuyżką na garnkach, to również muzyka... podobnie jak szum wiatru i wieczorne ujadanie psa:)


Potem Vi samodzielnie wykonała domowe przeszkadzajki, grzechotki, kij deszczowy... 
Użyłyśmy:
puszki
kapsle, śrubki, koraliki
ryż, kasza
papier
rolkę po ręczniku papierowym
gwoździki
klej
folia samoprzylepna
słomki





więcej inspiracji znajdziecie dziś:
DZIECKO NA WARSZTAT



0 komentarze :

Perfect weekend


Idealny weeknd... we dwoje chciałabym rzec... długie w łóżku wylegiwanie, śniadanie na tacy podane... Spa dla ciała, nielimitowane czytanie dla ducha, długi spacer trzymając się za ręce... Cisza... dobry film do poduszki, wykwintna kolacja z lampką wina w ulubionej restauracji. Walizka sapkowana, weekendowy wypad nie ważne gdzie,ważne z kim...Odpoczynek w najczystrzej formie. Cóż pomarzyć zawsze można... realia ciut inne są... Nie we dwoje... a w czworo. W domowym zaciszu... nie romantic spa...

Życie weryfikuje postrzeganie, uczy cieszyć się z rzeczy małych... To był idealny weekend... najlepszy jaki mógł być... bo inny po prostu nie mógł być :) Nie powiem dzieciom: Jest weekend mama chce się wyspać i się tatą nacieszyć, sypailnia zamknieta, kuchnia nieczynna, suchą bułkę znajdziecie w chlebaku... Ale piękne dźwięki (3) przy porannej kawie i od razu świat jest znośniejszy, a godzina jakby bardziej ludzka... Jest weekend, nie odbieram telefonu, nie odpisuję na maile, dzici bajkę obejrzą dłużej niż zwykle, a ja poczytam w spokoju (2). Dobry obiad (6) bynajmniej nie rosól i schabowy... po nim siesta. Partyjka rodzinnej gry planszowej (4). Gdy dzieci pójda spać domowe spa (7), gorąca kapiel z dużą ilością piany, relax w wannie, dobra książka. Na dobranoc grzane wino (5), bo aura zimowa i dobry film (1), co zaklina piekne sny... Odpoczęłam. A Wy?


0 komentarze :

Paradoks czasu

Czas jest najbardziej paradoksalnym zjawiskiem jakie znam... czas płynie, ucieka, przeciak mi przez palce... ale, co to tak naprawdę znaczy? Dlaczego odkąd zostałam mamą, jak gnuśna ciotka podszczypująca dziecięce policzki, widzę upływ czasu z każdym kamieniem milowym w rozwoju moich dzieci? I dlaczego odkąd zamieszkałam na wsi mam wrażenie, że czas stoi w miejscu? Wiecie, że kalendarz z zeszłego roku mam pusty? Odkąd zamieszkałam z dala od miejskiego zgiełku, nie używałam osobistego planera, po za datami urodzin nic w nim nie zapisałam... służy Viki do malowania... Dziś mam, co notować... ale ostatni rok, to była przytłaczająca stagnacja i impregnacja kalendarza przez kurz... Z jednej strony nie dzieje się nic, z drugiej dzieje się tak dużo... Wiem jestem z tych co czują za bardzo myślą za dużo, rozpamietuja przeszłość, analizując, co mogłam zrobić inaczej... Tkwię jedną nogą w przeszłości, mijam się z teraźniejszością... robię krok do przodu, by cofnąć się trzy do tyłu i bilans jest taki, że stoję w miejscu... Cierpiąc na deficyt czasu, wciąż za dużo go marnuję... Nie mam czasu na sen... zarywam kolejne noce, by nadrobić, to na co zabrakło czasu w dzień... a prawda jest taka, że przecież w dzień nie wydarzyło się nic... nie jest to kwestia wydłużenia doby... mnie brak czau, nóż na gardle, motywują... Nie mam czasu... odczuwając bezsens sytuacji mam go za dużo... Minuta po minucie tyka w mojej glowie... Może ja stoję w miejscu, czas płynie... porywam mnie swoim nurtem, który nie wiadomo dokąd zmierza... Świadome doświadczanie przemijania... egzystencja wypadkową przenikająceych się teraźniejszości i przyszłości, współistniejących w teraźniejszości...


0 komentarze :

ciche dni


Miniony tydzień, to były ciche dni, negatywne emocje, żale, przewartościowania... Dobrze, że się kończy i jest perspektywa lepszych dni... Było mineło... czas zapomnieć, iśc dalej bez oglądania się za siebie... Dźwigać na syzyfową górę bagaż doświadczeń i mieć nadzieję, że prędko znów nie upadnę... że teraz jest nowy , lepszy (?) start. Coś się kończy, coś się zaczyna...

0 komentarze :

Zdrowy Maluch



"Zdrowy maluch. Poradnik żywieniowy dla rodziców" to pierwsze kompendium, które pomoże wszystkim rodzicom dzieci w wieku od 6 miesięcy do 3 lat odpowiednio skomponować jadłospis oparty na produktach roślinnych i nabiale. Autorkami książki są Magdalena Sikoń, wegetarianka od 10 lat i redaktor naczelna portalu „WegeMaluch.pl”, oraz Monika Skowron - dietetyk dyplomowany. Nad powstawaniem Zdrowego malucha czuwał także prof. Janusz Książyk – kierownik Kliniki Pediatrii i Żywienia Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie... informacje te nie są bez znaczenia... wiele jest szumu wokół wegetariańskiej diety dziecka. Ten poradnik rozwiewa wszelkie wątpliwości odnośnie zbilansowanej diety dzieci nie jedzących mięsa, wypełnia lukę w zakresie tytułów dotyczących żywienia najmłodszych dzieci pozostających na dietach wegetariańskich. Jest, to również ciekawa pozycja odnośnie zdrowego odżywiania dzieci w ogóle. Niezła książka pełna inspiracji i praktycznych porad żywieniowych. W pierwszej części książki autorki opisują produkty, które można wprowadzić do diety dziecka w wieku od 6 miesięcy do 3 lat. Drugą część stanowią jadłospisy wraz z przepisami dostosowanymi do wieku dziecka. Książka pomoże zagubionym w kuchni mamom przygotowywać smaczne i zdrowe posiłki, skomponować jadłospis wspierający wzrost i harmonijny rozwój dziecka. Przepsy są proste i opatrzone ładnymi zdjeciami. Gdy decydujemy się, wyeliminować produkty mięsne z diety dziecka, lub po prostu chcemy przejśc na bardziej roslinny jadłospis stajemy w obliczu licznych dylematów... nie chcemy dziecku zaszkodzić, chcemy miećpewność, że dostarczamy odpowiednie ilości witamin i składników niezbednych do prawidłowego rozwoju dziecka... ta książka pomaga zbilansować dietę... Niemniej nie jestem laikiem w temacie diety bezmięsnej i zdrowego odżywiania i czuję pewien niedosyt, po jej przeczytaniu. Spodziewałam się chyba bardziej szczególowego opracowania tematu i nowych przepisów, których do tej pory nie znałam. To świetna pozycja, dla osób zaczynających przygodę z "niejedzeniem mięsa" lub osób które szukają inspiracji na zdrowe posiłki dla dzieci. Ale wege mamy moga tą lektura usystematyzować wiedzę, którą już mają i przypomieć sobie przepisy, które dobrze znają...





0 komentarze :

Chujowa pani domu


Cóż czas spojrzeć prawdzie w oczy... kiepska ze mnie pani domu... Do tej pory łudziłam się i tłumaczyłam sama przed sobą... że nie jest źle, że mam dwójkę małych dzieci... Głodne i brudne nie chodzą ( no dobra może Igor, bo po trzeciej przebierce dziennie odpuszczam, a głodny jest zawsze o każdej poze dnia i nocy), całkiem nieźle gotuję.., piorę codziennie, choć przyznaję, moja mea culpa nie prasuję. Do tej pory... bo ostatnio, gdy mama popatrzyła na mnie z politowaniem uświadomiłam sobie, że ona miała trójkę małych dzieci, pracę na 3 zmiany i ... ona by zdała test białej rękawiczki, a ja nie! Nawet obejrzałam kilka odcinków najczystszego show w tvnie... bo Perfekcyjna Pani Domu mnie prześladuje.. koleżanka się skarży, że przyszła, niedoszła teściowa sprezentowała jej poradnik Małgorzaty Rozenek pod choinkę ( nota bene był na promocji w biedrze i każdeym hipermarkecie), a moja prywatna, własna teściowa pół żartem pół serio mówi że by nas do takiego programu zgłosiła... WTF? Naprawdę jest tak źle? Myśłałam, że po prostu mąż i dzieci zweryfikowały moje postrzeganie bałaganu, zwiększyły moją tolerancję na nieporządek... Ja wiem, zabawki dzieci sa wszędzie... kurz z kominka żyje w symbiozie z czarnymi meblami... okna jak umyję, to zaraz deszcz spadnie, albo Igor szyby wycałuje, a jak podłogi zamiotę, to mąż w gumiakach drewno zaczyna nosić... Kwiatki mi nie rosną nawet kaktusy, w ogródku tylko szpinak i bazylia mi rośnie... bo ta marchewka, co podobno każdemu wyrasta nigdy mi nawet nie wzeszła... Ale przetwory robię, grzyby marynuję...  Wiem, że wannę się myję, choć woda z mydłem się w niej przelewa, używam domestosa... Naprawdę się staram... co wieczór ogarniam przestrzeń życiową, moja mama by powiedziała, że po łeblkach... ale co za różnica, skoro Igor rano wstanie, przemierza dom jak jak tajfun z szerokim spektrum rażenia i efektów mojej wieczornej pracy nawet nie widać? Pamiętam, że jak byłam mała miałyśmy z siostrami dyżury sprzątania, może jakby mi ktoś pomógł, to by było czyściej? Bo moi jaśnie wielmożni współokatorzy nie dość, że brudzą, ani po sobie nie sprzatają, ani mi w niczym nie pomagają... Może jak bym miała nowiutkeńki dom z panelami i skandynawskim polotem z ikei moje niedociagnięcia, nie biły by tak po oczach? Może jakbym miała taki inteligentny odkurzacz, co sam sprząta... a nie latam z tą miotłą jak głupia, a na wsi jak to sie mówi brud się nosi? Ja nie wiem ręce opadają... chyba czas zarzucić fartucha, zaksać rękawy, ubrać białe rękawiczki i z filmikiem pilotażowym z youtuba odgruzować dom milimetr, po milimetrze... No bo jak to? Fajna ze mnie babka, niezła mama, wyborowa kucharka, kochanka... a chujowa pani domu? No way!
Tylko poczekam do wiosny, bo za oknem -20 i eksmitować męża i dzieci do namiotu byłoby niehumanitarne...

0 komentarze :

Czaruj z dzieckiem


Jak byłam mała z zapartym tchem ogladałam show Davida Coperfirlda... wow magic... Dzis moja córka czaruje... umie sprawić że moneta znika, umie czytac w myślach:) Czaruj z dzieckiem to zestaw 30 wspaniałych magicznych sztuczek dla dzieci. Konrad Modzelewski to iluzjonista i komik, swoje sztuczki zdradził wydawnictwu Sierra Madre. Karty zawierają opis magicznych sztuczek, które można wykonać wraz z dzieckiem. Z jednej strony mamy mini komiks, który pokazuje jak daną sztuczkę można zaprezentować. Jest tu też informacja o stopniu trudności i nazwa danej sztuczki. Z drugiej strony jest dokładny opis tego, co należy zrobić, by sztuczka się udała. Obok znajdziemy rysunki, które ilustrują każdy z kroków magicznego pokazu. Z tą grą nawet najmłodsi mogą zostac wielkimi magikami!  Świetna zabawa dla całej rodziny uchylająca arkana magii. Zabawa wciaga i motywuje do dalszego zgłąbiania sztuki magicznej. Niektóre sztuczki są banalnie proste, udają się od pierwszej podjętej próby, niektóre wynagają długich ćwiczeń. Moja czterolatka jest zachwycona i uroczo nieporadna podczas czarowania... chyba każde dziecko fascynuje świat magii, dzięki tej grze możemy uchylic dziecku rabka tajemnicy... Ponad to pokaz magiczny, to liczne przygotowania i cała oprawa. Gra rozwija umiejętności manualne, aktorskie i interpersonalne. To świetny pomysł na wspólną zabawę z dzieckiem, wspólne zgłębianie magicznych sztyczek, magik i uczeń magika, mama i córka wspólnie czarują w domu z wykorzystaniem przedmiotów codziennego użytku.  Peleryna, różdżka z tłuczka, abrakadabra na ustach i karty ściagawki pod pachą... czarymary czas zacząć!






0 komentarze :

Handlarze dziećmi

Pamiętam jak dziś, jak kiedyś wybierałam pieniadze z bankomatu na Floriańskiej w Krakowie, chwila nieuwagi i póltoraroczna w tedy Vi wyszła mi z wózka... Porzuciłam wózek, torebkę i z kołatającym sercem i milionem czarnych myśli na minutę szukałam jej w popłochu... Małe dziecko, tłum turystów i bombardujace moją glowę newsy z teleekspresu o dzieciach porywanych w centrach handlowych... chwila niuwagi rodziców i dziecko znika... i jak ktos miał szczęście znajdują je z ogoloną głową, w nowych ubrankach... Strach... Bezradność... Vi weszła do jubilera czarowała panią ekspedientkę, ja płakałam i próbowałam opanowac emocje... Abstrakcyjne, nierealne zagrożenie w tamtym momencie było dla mnie jak najbardziej realne...

Handel dziećmi jest po handlu narkotykami i handlu bronią trzecim najbardziej dochodowym, nielegalnym biznesem na świecie, w samej Europie zyski z handlu ludźmi wynoszą kilka miliardów dolarów rocznie (dane Interpolu). Według danych UNICEFU około 1,2 miliona dzieci rocznie jest sprzedawanych w różnych celach, a ponad 50% wszystkich ofiar handlu ludźmi to dzieci...

Wczoraj obejrzałam film... walory artystyczne , czy sam odbiór filmu pozostawmy bez komentarza... chodzi o tematykę, którą podejmuje...


"Handlarze dziećmi", to oparty na faktach, szokujący film o działającym na międzynarodową skalę gangu handlarzy dziećmi. Ma na celu uświadomienie widzom metod stosowanych przez tego typu przestępców. Każdego roku ich ofiarą pada bowiem ponad milion dzieci na całym świecie. Wszystko odbywa się z zachowaniem pozorów legalności. Dzieje się tak za sprawą renomowanych agencji adopcyjnych. Można by pomyśleć, że żyjący w wielkiej biedzie obywatele Indii czy Brazylii, byliby skłonni do sprzedania własnego dziecka, że decyduja się na handel dziećmi dla pieniędzy. Najczęsciej jednak dziecko zostaje porwane. Matce zaś wmawia się, że zmarło przy porodzie. Oparty na faktach film odsłania mroczne kulisy tego odrażającego procederu. Pokazuje bezwzględność handlarzy, którzy nastawieni sa na zysk. Twórcy obrazu pragną zwiększyć społeczną świadomość na temat metod i skali działania przestępców. Okazuje się, że ich aktywność przybiera coraz bardziej zastraszające rozmiary... Nie jest to hollywodzka produkacja sensacyjna, dokumet planete, ale film warto obejrzeć i chwile się zastanowić...









0 komentarze :